W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej informacji tutaj: http://archipelag.org.pl/cookies

close

ks. bp. Donald Sanborn "Sede Vacante"

ks. bp. Donald Sanborn "Sede Vacante"


110,00 zł brutto


 

ks. bp. Donald J. Sanborn

"Sede Vacante"

Biblioteka "Szczerbca", t. XXIV, ss. 296

 

UWAGA! W sprzedaży od 27.12.2024!

 

 

B itwa pod Eben-Haezer – w XII wieku p.n.e. – była inna niż wszystkie. Izraelici nie tylko ją przegrali ale i – niewyobrażalne – utracili Arkę Przymierza. Ta, która była wyrazem obecności Stwórcy, pozwalała ujarzmiać przeciwników, znalazła się w rękach ich arcyoponentów, którzy triumfalnie wnieśli ją do świątyni swego bóstwa w Aszdod.
I tutaj nastąpił znamienny incydent. Po pierwszej nocy – jak opisuje Księga Samuela w rozdziale V – okazało się, że posąg leży twarzą do ziemi przed Skrzynią. Filistyni przywrócili go na pierwotne miejsce, aby następnego dnia dokonać jeszcze dziwniejszego odkrycia. Tułów Dagona był tam, gdzie wcześniej, ale przed Arką Przymierza leżała jego głowa i ręce. Oba przesłania nie zostały przez bałwochwalców zrozumiane. 
Stąd po trzeciej nocy Pan Bóg notyfikację wzmocnił.
Tym razem zostali oni pokarani w „sekretnym miejscu”, a kraj opanowała plaga gryzo-
ni, które roznosiły zarazę. Poganom nie pomogło obwożenie Skrzyni po kraju. Każdy ośrodek, który nawiedziła dotykała choroba i śmierć. Dopiero wówczas – po bolesnym doświadczeniu – Filistyni wykazali się refleksją, zwracając Zdobycz.
Symptomatyczne, iż Stwórca nie zdecydował się – odmienne podejście dominuje pośród zelotów Vaticanum Secundum – aby wykorzystać owe „spotkanie”, jako „platformę dialogu”, „forum dyskusji”, „płaszczyznę porozumienia”, czy „poszukiwania te-
go co łączy” z Dagonem lub jego wyznawcami. Jednoznacznie, wyraźnie, czytelnie po-
stawiona została granica, pomiędzy religią objawioną, a religią urojoną, której bogowie – jak mówi psalmista (95:5) – to czarci.
Cokolwiek by nie powiedzieć o Filistynach, to ich działanie pozbawione było dalekosiężnych planów. Zwyczajnie postrzegali Arkę Przymierza, jako ważny przyczynek
w toczonej wojnie. Natomiast nie zamierzali manipulować przy Dziesięciorgu Przykazań; nie mieli ambicji zmieniać Starego Zakonu, czy ingerować w religię mojżeszową. Pomimo tego za swój czyn spotkała ich słuszna kara.
Zupełnie inaczej postępują współcześni reformacjoniści.
Od kilkudziesięciu przynajmniej lat realizowane jest – na gigantyczną skalę – wrogie przejęcie Kościoła Katolickiego. To z tej przyczyny dekomponowane są sakramenty, Credo, dogmaty, modlitwy, katechizmy. Reductio ad nihilum, w które zaangażowane są rzesze, zwłaszcza tych, którzy powinni stać na ich straży. Z tysięcy katolickich para-
fii, uczelni, wydawnictw, klasztorów, seminariów – jakie istniały przed II Soborem Wa-
tykańskim – pozostała już tylko nazwa, zawierająca obcą treść.
Walec przeciwników Kościoła jest coraz większy, monstrualniejszy i zatrważający swym rozmachem. Oceniając sytuację tylko matematycznie, to jest ona defensywna, przegrana. Atoli te doczesne, pesymistyczne prognozy przebija perspektywa wieczności. Perspektywa, zawierającą obietnicę boskiego Zbawiciela, że bramy piekielne go nie przemogą. W perspektywie tej rzesze Świętych wyszeptują u Niebiańskiego Tronu modlitwy za Kościół Pielgrzymujący, a hufce anielskie tylko czekają rozkazu Pana Zas-
tępów, by przyjść w sukurs Jego udręczonym sługom. Do tego czasu, modląc się tak, jakby wszystko zależało od Boga, działajmy, jakby wszystko zależało tylko od nas. 
Niniejszy wolumen Księdza Biskupa Donalda Sanborna, to nie tylko pamiętnik cza-
sów wojny, apostazji i braku autorytetu, ale i wskazanie ich przyczyn, przejawów o-
raz panaceum na zaistniałą sytuację.
B itwa pod Eben-Haezer – w XII wieku p.n.e. – była inna niż wszystkie. Izraelici nie tylko ją przegrali ale i – niewyobrażalne – utracili Arkę Przymierza. Ta, która była wyrazem obecności Stwórcy, pozwalała ujarzmiać przeciwników, znalazła się w rękach ich arcyoponentów, którzy triumfalnie wnieśli ją do świątyni swego bóstwa w Aszdod.
I tutaj nastąpił znamienny incydent. Po pierwszej nocy – jak opisuje Księga Samuela w rozdziale V – okazało się, że posąg leży twarzą do ziemi przed Skrzynią. Filistyni przywrócili go na pierwotne miejsce, aby następnego dnia dokonać jeszcze dziwniejszego odkrycia. Tułów Dagona był tam, gdzie wcześniej, ale przed Arką Przymierza leżała jego głowa i ręce. Oba przesłania nie zostały przez bałwochwalców zrozumiane. 
Stąd po trzeciej nocy Pan Bóg notyfikację wzmocnił.
Tym razem zostali oni pokarani w „sekretnym miejscu”, a kraj opanowała plaga gryzo-
ni, które roznosiły zarazę. Poganom nie pomogło obwożenie Skrzyni po kraju. Każdy ośrodek, który nawiedziła dotykała choroba i śmierć. Dopiero wówczas – po bolesnym doświadczeniu – Filistyni wykazali się refleksją, zwracając Zdobycz.
Symptomatyczne, iż Stwórca nie zdecydował się – odmienne podejście dominuje pośród zelotów Vaticanum Secundum – aby wykorzystać owe „spotkanie”, jako „platformę dialogu”, „forum dyskusji”, „płaszczyznę porozumienia”, czy „poszukiwania te-
go co łączy” z Dagonem lub jego wyznawcami. Jednoznacznie, wyraźnie, czytelnie po-
stawiona została granica, pomiędzy religią objawioną, a religią urojoną, której bogowie – jak mówi psalmista (95:5) – to czarci.
Cokolwiek by nie powiedzieć o Filistynach, to ich działanie pozbawione było dalekosiężnych planów. Zwyczajnie postrzegali Arkę Przymierza, jako ważny przyczynek
w toczonej wojnie. Natomiast nie zamierzali manipulować przy Dziesięciorgu Przykazań; nie mieli ambicji zmieniać Starego Zakonu, czy ingerować w religię mojżeszową. Pomimo tego za swój czyn spotkała ich słuszna kara.
Zupełnie inaczej postępują współcześni reformacjoniści.
Od kilkudziesięciu przynajmniej lat realizowane jest – na gigantyczną skalę – wrogie przejęcie Kościoła Katolickiego. To z tej przyczyny dekomponowane są sakramenty, Credo, dogmaty, modlitwy, katechizmy. Reductio ad nihilum, w które zaangażowane są rzesze, zwłaszcza tych, którzy powinni stać na ich straży. Z tysięcy katolickich para-
fii, uczelni, wydawnictw, klasztorów, seminariów – jakie istniały przed II Soborem Wa-
tykańskim – pozostała już tylko nazwa, zawierająca obcą treść.
Walec przeciwników Kościoła jest coraz większy, monstrualniejszy i zatrważający swym rozmachem. Oceniając sytuację tylko matematycznie, to jest ona defensywna, przegrana. Atoli te doczesne, pesymistyczne prognozy przebija perspektywa wieczności. Perspektywa, zawierającą obietnicę boskiego Zbawiciela, że bramy piekielne go nie przemogą. W perspektywie tej rzesze Świętych wyszeptują u Niebiańskiego Tronu modlitwy za Kościół Pielgrzymujący, a hufce anielskie tylko czekają rozkazu Pana Zas-
tępów, by przyjść w sukurs Jego udręczonym sługom. Do tego czasu, modląc się tak, jakby wszystko zależało od Boga, działajmy, jakby wszystko zależało tylko od nas. 
Niniejszy wolumen Księdza Biskupa Donalda Sanborna, to nie tylko pamiętnik cza-
sów wojny, apostazji i braku autorytetu, ale i wskazanie ich przyczyn, przejawów o-
raz panaceum na zaistniałą sytuację.
SPIS TREŚCI:

Od Wydawcy – s. 3
Herezja synkretyzmu – s. 5
Vaticanum II, papież i Bractwo św. Piusa X – s. 33
Trwały błąd Ratzingera – s. 59
Modernizm wskrzeszony – s. 87
Umysłowość Bergoglio – s. 108
W obronie autorytetu Kościoła i papiestwa – s. 119
Opinionizm – s. 130
Problem papiestwa po Vaticanum II – s. 193
Wspólnota – s. 177
DODATKI
Czy chrzest Novus Ordo jest ważny? – s. 251
Chrystus czy Belial?  – s. 280

 

Koszyk  

jest pusty

Promocje

Aktualnie brak promocji